Najważniejsze elementy sytuacji estetycznej, jak artysta, dzieło, odbiorca czy percepcja nadal mogą być przydatne w analizie sztuki mediów, choć trzeba powiedzieć, iż ich funkcje i wzajemne odniesienia uległy co najmniej przesunięciu i \”uprocesowieniu\”, a doszły również elementy nowe, niespotykane w sztuce dotychczasowej, jak interaktywność czy brak prosceniczności.
Przesunięcia funkcji poszczególnych elementów powodują, iż artysta staje się zaledwie współautorem, dzieło środowiskiem medialnym, odbiorca interaktorem a percepcja działaniem operacyjno-ekspresyjnym.
Autor nie występuje już jako szczególny „egzemplarz” bytu ludzkiego, którego misją jest uogólniać przy pomocy swego talentu szczególnie ważne społecznie potrzeby i dążenia, a później wyrażać symbolicznie w dziele sztuki. Nie tworzy on już skończonych formalnie całości, podporządkowanych określonym przesłaniom wynikającym z przekonania, że artysta obserwuje wnikliwiej, czuje więcej potrafi lepiej, niż inni – lecz przygotowuje jedynie otwartą strukturę zdolną do przekształceń w czasie operacyjnej percepcji interaktora.
Organizuje raczej warunki do zaistnienia sztuki, jest kimś, do kogo nleży pierwszy krok, kimś, kto dostarcza „zawartości informacyjnej”oraz technologii przekształceń. Autor , inaczej niż artysta , uspołecznia swoje działania, nie cierpi za miliony, nie wyraża ważnych dla narodu ideii -projektuje jedynie środowisko dla twórczych zachowań interaktora.Wydaje się, że, im bardziej „przeżroczyste „jest autorstwo tym, chętniej przystępujemy do interakcji z dziełem. Przez sam fakt „przeżroczystości” autor nie jest mniej potrzebny (może nawet bardziej) jest tylko mniej narzucający się. Tendencję taką można zauważyć u autorów młodego pokolenia, tworzących teksty sieciowe, ale nie tylko. Podają oni często zamiast nazwiska e-mail, lub stronę www, w ten sposób podpisywanw są teksty i programy. E-mail to przecież nie osoba, ani nawet miejsce -raczej częstotliwość dająca dostęp do komunikatów nie zawsze ułożonych w całościowy sens, wygląd lub punkt widzenia. Artysta był częścią rynku, którego celem jest przekształcanie każdej rewolty artystycznej w zysk, „…kontynuacją wysiłku, zawsze podejmowanego, aby odosobnić wyzwalające dążenie i przekształcić je w rynek”. (1) Autor nie dąży do wielkości, sławy, oryginalności i wieszczenia -jak artysta, raczej przypomina „cichego wspólnika” mediasfery, którego głównym celem i przyjemnością jest uruchomienie interakcji społecznych z dzielem (rozumianzm jako aktywne srodowisko medialne). Autor jest kimś nieodzownzm w kreowaniu programów, interfejsów i instalacji, trochę inaczj jest z ich zawartością; młode pokolenie uważa, iż cały dorobek intelektualny jest wlasnościa wszystkich. „Idee nie są realnym dobrem, które można kupic […] (dobro to) pochodzi z jakiegoś zródła, tak więc nie jest „oryginalne”.(2)„Inni plagiatorzy” określaja to jeszcze dosadniej, „Kto chroni nas przed (chronionym przez prawo autorskie) gównem, które produkuje homogenizująca maszyneria przemysłu rozrywkowego? (3)Artysta modernistyczny pojawiał się zawsze wewnatrz czegoś, co można by nazwać „porche’m sztuki” był, raczj symbolem luksusu, który często nie przekłada się na energie twórcze. Autor różni się od artysty również, życiem osobistym, a nawet wygladem -to nie bufon wystrojony w kolorowe fulary, ani wieszcz z rozwichrzoną grzywą otaczany wiankiwm wielbicieli (lub wielbicielek), to raczj ktoś w podkoszulku, okularach, krótkich włosach, ktoś wtopiony w „towarzystwo” przez przypadek, jego srodowiskiem jest raczej: sieć, komputer, i lektura “Swiata Telematycznego”. Nie nosi jednak ze soba ani albumów własnej twórczości, ani notebooków, podaje jedynie swój e-mail i www. Choć wyrazistość autora trochę się rozmywa, również przez to, iż jest „autorem zbiorowym”(wraz z programistami, technikami i wytwórcami sprzętu), jak i przez to, że część swoich „kompetencji” twórczych przekazuje interaktorowi, nadal jest nieodzowny. Pomaga on równiż wyłonić dzieło z potocznej rzeczywistości medialnej, ponieważ ani forma, ani miejsce nie są już wystarczjącymi wyróżnikami sztuki. Czym różni się np. sztuka sieci od normalnej nawigacji? Wydaje się, iż rozwija się proces zapoczątkowany przez Duchampa seryjnie produkowany przedmiot, jak np. pisuar, przez umieszczenie w galerii proponowany jest jako dzielo sztuki. W sztuce sieci znika już nawet miejsce. Odbiorca siedzi przy wlasnym domowym komputerze nawigując po sieci, ale to nie sieć „nobilituje” jego nawigację do miana sztuki. „Elektroniczne formy sztuki używają tego samego aparatu stworzonego do celów instrumentalnych i komercyjnych,lecz jeśli sztuka ma jakieś zadanie w dziedzinie elektronicznego powielania,będzie musiała znaleść cel różny od tych,do których zmierza otaczajaca nas elektroniczna kultura (4).
Potrzebne jest, zatem wskazanie autora, że to, co mamy przed naszymi zmysłami (w okreslonym czasie) powinniśmy traktować jako sztuke, ponieważ możemy rzeczywistość postrzegać na różne sposoby, tak jak np. w fizyce atomowej, kiedy materia pojawia się raz w postaci cząsteczek,a raz w postaci fal (5) podobnie jak te same procesy postrzegane sa raz jako jako energetyczne, (ponieważ wystepują w nich siły) a raz jako informacyjne, (ponieważ wystepują w nich różnice).(6). Wszystko zależy od przyjętego „punktu widzenia”, a więc sugestia by traktować daną sytuacje jako „estetyczną”, byłaby rodzajem wstepnego nastawienia a nie przekonaniem wyrobionym w trakcie percepcji dzieła. Sytuacja taka, pozwala interaktorowi prowadzić grę ze środowiskiem medialnym w zalezności od przyjetej strategii, raz uznajac dany artefakt za sztukę a raz nie. Wydaje się jedynie, że im bardziej doswiadczanie „aktywnego srodowiska” nie służy innym celom (utylitarnym, naukowym), tym bliżej jesteśmy doswiadczania sztuki. Dzieło multimedialne w postaci np. instalacji interaktywnej, pojawia się dopiero w trakcie interakcji, a doswiadczanie go to raczej działanie niż obserwacja czy kontemplacja. Cechuje go: zamiast stałości – zmiana, zamiast bycia – stawanie się, zamiast całości manipulacja elementami. Interaktor nie tyle „odbiera”, co czynnie reaguje na bodżce, a to czynne przekształcanie jednego stanu w inny wydaje się być podstawową przyjemnością tego doswiadczania dzieła. „Pięknem estetycznym” takiej sytuacji nie jest zgodność upodobań podmiotu z zastaną sytuacją w „środowisku”, lecz raczej różnica wywołana jego oddziaływaniem na środowisko. Przykładem może być tu tzw.zapping (skakanie po kanałach telewizji), w którym nie tyle chodzi o wyszukanie odpowiedniego programu, co o wprowadzenie zmiany (interwencji) w strumień dostarczannych z zewnątrz bodzców tak, aby uwidocznione zostało oddziaływanie podmiotu na srodowisko w czsie realnym. Jak się wydaje, w sztuce interaktywnych mediów, nie tyle chodzi o zapośredniczoną komunikację „odbiorcy” z autorem dzieła, lecz raczej o zaposredniczony kontakt podmiotu percepującego z samym sobą. Dlatego nawet nadmiar obrazów, choćby bardzo różnorodnych, nie jest w stanie zastąpić obrazów „własnej duszy” interaktora, tworzonych przy pomocy medialnych technologii. Interaktor to „osobowość” otwarta,dająca się prowokować do działania, nie ma dystansu do dzieła, nie klęka przed nim, ani go podziwia – ale przekształca „na swoje podobieństwo”. Nie odgaduje sensów autora,ale nadaje swoje sensy. Niczego nie zawlaszcza -negocjuje ze srodowiskiem miejsce i rodzaj interakcji. Nie dąży do wolności, lecz do korzystnych relacji wspólnych uwarunkowań.
Wolność to iluzja epoki modernistycznej, coś takiego nie istnieje. Nie zagraża to jednak jego tozsamości, ponieważ tożsamość to nie stan podmiotu, lecz działanie w splocie wydarzeń i okoliczności w danym momencie, określa ją nie tyle zespół cech, co charakter operacji, przy pomocy, których realizuje swe cele w zmiennym środowisku. Tożsamość to sposób, w jaki człowiek przekształca środowisko (dziś głównie jest środowisko techniczne). Interaktor przekształcający środowisko medialne nie potrzebuje podtwierdzania swoich działań w doswiadczeniu interpersonalnym,wydaje się,iż w tworzeniu obrazu samego siebie media zastepują nam naszych bliżnich, w percepcji przechodzimy od podziwiania cudzej ekspresji do „unaoczniania własnej”.Percepcja i ekspresja stapiają się razem we wspólnym akcie interakcji. Działania podmiotu w środowisku interaktywnych mediów cechuje: samoobsługa, samoobserwacja, samokreacja, samorealizacja – wszystko jednak na „powierzonym” materiale i technologii dostarczonych przez autora. Ale technologie medialne nie sa jedynie „lustrami”,bądż przekaznikami,przenoszą również uwage z tego, co przekazują na samo przekazywanie -jak chore oko,przez ktore patrzenie sprawia ból, „widzenie staje się bolesne”a zatem widoczne,uświadomione. Oczywiscie nie chcę przez to powiedzieć, iż media to choroba, a jedynie to, że media determinuja postrzeganie rzeczywistosci.Dawniej miedzy podmiotem a przedmiotem posredniczyło powietrze, dziś miejsce to zajmują urządzenia techniczne i coraz mniej powietrze. Kiedyś było ono między sceną a widownia dzieki czemu dżwięki i obrazy były odbierane, nie potrzebowalismy umiejetności obsługi (użytkowania powietrza ) nieuzbrojone oko i ucho reagowały naturalnie,wszystko zmienilo się wraz z: telefonem, radiem, telewizja czy komputerem, wymagaja one umiejetności posługiwania się nimi, co jest warunkiem wstępnym uczestnictwa medialnego. W urządzeniach do rzeczywistosci wirtualnej (VR) hełm, rękawica, skafander są już prawie bez „powietrza „pozostał już tylko niewielki dystans między okiem a okularami i uchem a słuchawkami (być może już niedługo będziemy dokładnie przylegać do swoich „przedłużaczy” medialnych). Media są równiez adapterami różnic komunikujacych się stron, tworzą wspólną przestrzeń, zastępują jedną ze stron. W sensie poznawczym uczstniczący w doświadczaniu dzieła interaktor jest zarazem jego częścią, i nie tylko nie zakłóca jego przebiegu, ale jest
niezbywalnym warunkiem jego realizacji. Badający podmiot jest zarazem przez siebie „badany” wraz z środowiskiem. Znaczące zmiany zachodzą w percepcji- już samo przenoszenie bodżców z zewnątrz do „wnętrza” obserwatora, nawet bez pośrednictwa mediów, nie jest procesem mechanicznym; są one już wstępnie „obrobione” – przepuszczone przez filtr, który uwarunkowany jest bio-fizycznie, genetycznie, oraz nabytym doświadczeniem. Skrajnie rzecz ujmując widzenie jest przewidywaniem. W sztuce temporalnej np.ruchomrgo obrazu,gdzie bodzce pojawiają się i znikają bez naszej woli z dużą częstotliwością, percepcja kontemplacyjna jest nie możliwa, ponieważ mamy problemy z identyfikacją reprezentacji obrazów, co pochłania większość naszej uwagi i energii. Kontemplacja i refleksja mogą zachodzić postpercepcyjnie, kiedy kończymy kontakt z dziełem, kiedy udajemy się do krainy kontemplacji,gdzie intelekt jakby „zamiera”, świadomość nie prowadzi obserwacji gdzie, wystawiamy się na własną „pustkę”, oddziaływanie kosmosu, konsumujemy „obrazy wewnętrzne” z szybkością naturalna ( nie narzuconą z zewnątrz). Zupełnie inaczej jest z obrazami wytwarzanymi przez technologie HI-TEC, które narzucają rytm, nadmiar bodzców, informacji, których nie jestesmy w stanie zintegrować. Nie wydaje się jednak możliwe, aby np.obrazy ruchome szybkiej zmienności (teledysk, szybki montaż) nie były w ogóle uzupełniane przez naszą wyobrażnię byłoby to sprzeczne z naturą percepcji. „Składanie” obrazu monitorowego wydaje się niemożliwe bez jakiejś „idei porządkujacej” wczesniejszej niż sam akt percepcji. To, co toczy się przed naszymi zmysłami, jest miesznina „obiektywnego” (zewnętrznego), z „subiektwnym”(wewnetrznym). Zachodzi wówczas to, co możnaby nazwać przechodzeniem potencjalnosci w konkretną formę. Sytuację komolikuje dodatkowo natra (techniczna) obrazu monitotrowego, aby doszło do percepcji np. filmu wideo na ekranie, zachodzą conajmniej cztery warstwy przekształceń: pierwsza to zmiana częstotliwości elektrycznej na światlo ciągłe ( nie widoczne ze względu na „bezwładność oka”), druga to 25 obrazów stałych w ciagu sekndy dajacych wrazenie ruchu (również oparte na bezwładności oka), trzecia to składanie pikseli w obraz i czwarta składanie obrazów w sensy nadawanie sensu obrazom. Choć łatwo zauważyć, iż dwie pierwsze transformacje mają raczj charakter techniczny, oko nie reaguje na te czestotliwości, to nie można wykluczyć ich wpływu na percepcję, co w połączeniu z dwoma następnymi może powodować rodzaj natrętstwa medialnego, którego strumień przerywamy tak chetnie w kontaktach interaktywnych. Performatywność ta nie musi odbywać się według jakichś waznych kulturowo reguł (wyszukana kompozycja, złoty podział, równowaga koloru w kadrze), najważniejsze wydaje się użycie naszej bio-elektryczności, bio-chemiczności, których efektem jest zmiana struktury bodzców przed naszymi zmysłami uwidoczniana natychmiast w trakcie operacji. U obserwatora „ z boku” powstaje wrażenie, iż w interakcji takiej występuje: działanie przed refleksją, błyskawiczny „odpór” przed namysłem, raczej zachowanie intuicyjno-motoryczne, niż według jakiegoś scenariusza. Zachowania performatywne moga jednak mieć różny charakter, inny w przypadku gier elektronicznych, a inny w przypadku np. instalacji interaktywnych. Dlatego niektórzy uważją, iż interaktor raczej przypomina malarza, reżysera, kopozytora, pisarza, przecież to on zmienia kompozycję: obrazu, dżwięku, słowa, a także wzajemne ich relacje w obrebie jednego wielomedialnego dzieła. Dzieło utożsamiane jest z działaniem przynaleznym dawniej jedynie artyscie, dziś część tych kompetencji przechodzi na interaktora, do którego autor zwraca się z propozycją: „Zrób sobie autoportret, na tle określonego środowiska oraz technologii, które ci udostępniam. Nie musisz go nikomu pokazywać to, co ci „wyszło”, co kolwiek to jest, jako doswiadczenie pozostawia slad w twojwj jażni oraz uwidacznia twoje możliwości przekształcania środowiska.
Dawniej to przekształcanie było przemianą natury w cywilizację, dziś jest to głównie przekształcanie informacji w celach komunikacyjnych, odnoszących się do różnych podmiotów negocjujących sensy w systemie transakcyjnym, manipulujac nośnikami i przekaznikami. Medialność kontaktu pozwala, by podmiot był w czasie interakcji reprezentowany przez aktywne rejestraty zastepujące osobę. Medialna komunikacja choć sztuczna i techniczna, budzi autentyczne emocje w trakcie interaktywnego kontaktu; są one nie tylko prawdziwe, ale również tak atrakcyjne i intensywne że często arcydzieła sztuki dawnej nie są w stanie im dorównać. Percepcja sztuki obrazów stałych polegała raczej na „pogrążeniu się w iluzji, w sztuce interaktywnych technologii chodzi raczej o to, by przeskakiwać ciągle od „tu” do „tam”, od realnego do iluzyjnego.W interakcji np. z komputerem, każda zmiana w okienku iluzji wywoływana jest przez „kliknięcie” które wykonywane jest w przestrzeni realnej, a więc „ klikam więc jestem”, jestem bo działam, działam bo zmieniam bieg tego, co toczy się przed moimi zmysłami. Ale co to jest, co toczy się przed zmysłami, zwłaszcza w sztuce elektronicznej? Czy to, coś ma jakiś fundament bytowy? A jeśli tak, to jest to procesor, dysk, program, mnitor lub głośniki? Być może fundament bytowy tych dzieł można by wyłonić przez rozróżnienie tego, co stałe od tego, co przeznaczone do transformacji w danej instalacji. Nie byłyby to jednak jedynie wyglady, jak w sztuce dotychczasowej (uwięzione w materiale trwałym), lecz również swoiste cechy programowe, według których przechowywane, odtwarzane i przekształcane są informacje. Same retencje informacji oraz procesy kumulacji i dekumulacji nie są widoczne, staja się dostępne percepcyjnie dopiero po uruchomieniu instalacji, w której nie czekają na nas gotowe obrazy lub dzwieki czy teksty, lecz ich „zwinięte” kondensaty, z których możemy korzystac pod warunkiem posiadania odpowiednich urządzeń technicznych,oraz umiejętności ich użytkowania. Komunikacja „face to face” została zastąpiona komunikacja przez interfejs. Najpierw napotykamy technologię, aby przez nią doświadczać sztuki. Być może sztuka to już jedynie technologia?
Antoni Porczak.
1.
2. Felix Knoth,Gunter Reznick „Plagiatorzy i plunderfonicy.” Magazyn Sztuki Nr.17str.395.
3. Jak wyżej.
4. Margaret Morse „Sztuka w cyberprzestrzeni” Magazyn Sztuki Nr.(2 i 3) Str. 316.
5. Fritjof Capra „Tao Fizyki” NOMOS Kraków 1994. Str.156.
6. Marian Mazur „Cybernetyka i charakter” PIW Warszawa 1976.
Ko-referat do referatu Pani Marii Popczyk pt.”Rzeżbiarskie aspekty sztuki multimedialnej”.
GRAWITACJA WYPAROWAŁA
Z bogactwa poruszonych w tekście Marii Popczyk problemów wybiorę jedynie te, które dotyczą realności rzeżby ,oraz budowy obrazu rzeczywistości wirtualnej. W gruncie rzeczy chodzi o różnicę między rzeczywistoscią realną przedmiotu a iluzją przestrzenną obrazów elektronicznych.
Przyjmując na rzecz tego tekstu stanowisko konserwatywne, można powiedzieć, iż rzeźba „wirtualna” nie istnieje, to jedynie przenośnia. Trudno też doszukiwać się analogii w określeniach: rzeźba kamienna czy rzeźba gipsowa,ponieważ terminy te nie przekreślają przedmiotowego charakteru rzeźby. Świadomość taką miał zapewne cytowany w referacie przez autorkę Moholy Nagy, używając dla określenia rzeźb świetlnych słowa volumen. Rzeczywistość wirtualna tworzona przez komputer nie tworzy ani materialności ani przestrzeni a jedynie je symuluje, można mówić jednak o aspektach rzeźbiarskich jako wyglądach, przejawach, widokach możliwych w tej symulacji. Trwając przy tradycyjnym pojmowaniu rzeźby podzielam wątpliwość autorki wyrażoną w pytaniu: „Czy zmiana środowiska rzeźby z realnego na wirtualne nie prowadzi do zasadniczej zmiany samej rzeźby w takim stopniu,że raczej należy mówić o nowej sztuce?”.Do tej wątpliwości dodajmy inną cytując autorkę „Obiekt rzeźbiarski, rozumiany jako przestrzenny układ masy, jest typem sztuki,której parametry adaptują się w nowym środowisku wykreowanym przez media „.Moim zdaniem rzeźba nie zmienia środowiska z realnego na wirtualne, „…układ masy nie adaptuje się w nowym środowisku,lecz znika -jest jedynie symulowany. Tym, co da się przenieść w nowe środowisko wirtualne jest pojęcie a nie przedmiot. Podobne, doświadczenie spotyka w (RW) dotyk,kiedy dotykamy rzeźby kamiennej, między naszym ciałem a kamieniem nie ma pośrednictwa, – dotykając „rzeźby wirtualnej” mamy świadomość,że jest to symulacja i w rzeczywistości ciało dotyka sensorów (urządzenia technicznego) wbudowanych w rękawicę.”Rzeźba wirtualna” jest obrazem ( w sensie punktów na płaszczyźnie) a iluzja przestrzeni nie jest przestrzenią samą. „Rzeźba wirtualna” jest metaforą transformacji masy w informację świetlną. Rzeźba jest niezależna od elektryczności,”rzeźba wirtualna” jest „elektryczna”, fakt ten wyznacza kategorię jednorodności budulca materialnego całego świata wirtualnej rzeczywistości, są nim piksele tworzące obraz ekranowy. Materia rzeźby realnej jest różna od materii otoczenia -powietrze otacza kamień. Tak, więc „sztuka wypukłości i wklęsłości uzyskiwanych przez ujmowanie i dodawanie materiału” zostaje zamieniona na sztukę ujmowania i dodawania elektryczności uwidocznianej przez system punktów świetlnych na ekranie monitora.W tym aspekcie nieco inaczej rozumie sytuację opisaną przez autorkę,którą cytuję: ”Zestawienie fizycznej formy z obrazem,ciała w przezroczystej gablocie z ciałem na ekranie […] wskazuje na transparencję przekazu i podważa wiarygodność przedmiotowości”. W moim przekonaniu przedmiotowość wcale nie traci wiarygodności,to wizualność ignorując inne doznania w doświadczaniu otoczenia wprowadza nas w błąd,aby się o tym przekonać wystarczy wyłączyć prąd. Przestrzeń wirtualna nie może symulować wszystkich parametrów rzeżby, co z jednej strony zubaża nasze doznania związane z masą (przyciąganiem grawitacyjnym), kinestetyką, dotykiem, zapachem, – z drugiej strony
otrzymujemy nowe możliwości, charakterystyczne dla wirtualnej iluzji; jak „ lekkość” form, „fruwanie”, łatwość i szybkość przekształceń, ponieważ materia przechodzi w energię świetlną, transport w komunikację,przedmiot w jego symulację. „Rzeźba wirtualna” wydaje się podążać tym tropem sztuki gdzie iluzja jest cenniejsza niż świat realny, a przekazy formowane na nośnikach coraz bardziej uwalniających się od przyciągania ziemskiego. Być może sztuka jako „wysokiej jakości fikcja” nie może już znieść przedmiotowości rzeźby, tak jak to ujmował Ortega y Gasset (choć w nieco innym sensie)”Przedmiot sztuki jest sztuką o tyle, o ile nie jest realny”. Mimo coraz doskonalszych technik symulacji,nie jest jednak tak, że nie odróżniamy realności od fikcji ,rzeczywistości realnej od wirtualnej (przynajmniej dopóki mamy ciało), są to raczej pułapki wynikające z dominacji oka, oraz ukształtowanego pod jego wpływem języka. Autorka trafnie wskazuje, iż „Jako całość sztuka multimedialna wydaje się nową syntezą sztuk – nie przez zsumowanie elementów: obrazu, rzeźby, muzyki,filmu,czy przez strukturalne podporządkowanie jednej z dziedzin,ale przez to,że żaden z elementów nie może funkcjonować poza tą przestrzenią.Tę szczególną całość uzyskuje się przez fakt poddania każdej ze sztuk tej samej elektronicznej transformacji. Właśnie z tego powodu można mówić o rzeźbie wirtualnej, ale i o rzeźbiarskim aspekcie sztuki multimedialnej. Powstaje, bowiem nowa jakość przestrzenności stanowiąca o charakterze tak rzeźby jak i sztuki multimedialnej.” Wydaje się że w rzeźbie przeważa „estetyka ciążenia” a w „rzeźbie wirtualnej” estetyka „znikania”,te dwa światy oddziaływują na siebie i są łączone w indywidualnym doświadczeniu, w którym dokonuje się jakby ciągły przeskok między „ciążeniem” a „znikaniem”. Ta „ nowa jakość przestrzenności” sztuki medialnej (zwłaszcza tej, która doświadczana jest przy pomocy instalacji do (VR) okulary, rękawica) sprawia, iż mamy wrażenie oderwania się przedmiotów i manipulującego nimi podmiotu od przyciągania grawitacyjnego, przez co wszelkie transformacje symulowanej przestrzeni zdają się być możliwe. Interaktor ma poczucie, iż to on jest motorem sprawczym transformacji symulowanego otoczenia wystarczy skinąć głową (okularami) lub palcem (rękawicy) a stereoskopowa przestrzeń roztacza swoje możliwości. Ten rodzaj sztuki elektronicznej uważany za najbardziej immersyjny jest przykładem nowych nieznanych sztuce dotychczasowej doznań. Rzeźba wirtualna jako quasi przedmiot może również zmieniać swe kształty nadane jej przez autora,dawniej taka czynność byłaby uznana za barbarzyńskie niszczenie dzieła,dziś danie takiej możliwości interaktorowi jest nie tylko czymś normalnym, jest czymś nieodzownym w kulturze interaktywnej. Trwanie zostało zamienione na przekształcanie, ponieważ sztuka interaktywnych mediów jest raczej technicznym środowiskiem dla operacyjnych i manipulacyjnych zachowań, niż zdystansowanej obserwacji czy podziwu cudzego skończonego dzieła. W zachowaniach takich respekt dla dzieła jako retencji form i znaczeń zostaje zastąpiony jego potencjałem performacji. Obcowanie z dziełem jako działaniem przypomina raczej marzenia senne, nad którymi panujemy jednak przy pomocy technologii i umiejętności operacyjnych. Czy te nowe możliwości ujmować będziemy przez aspekty rzeźbiarskie,czy inne jest sprawą drugorzędną, najważniejszym wydaje się rozróżnianie natury tych dwu rzeczywistości w aspekcie przemian w sztuce.
Antoni Porczak
Kraków 19.07.1998 r.
“PIĘKNO W SIECI”
estetyka anowe media
wyd. Univwrsitas
Kraków 1999r.